notka

Cherish your solitude
Take trains by yourself to places you have never been
Sleep out alone under the stars
Go so far away that you stop being afraid of not coming back
Say no when you don’t want to do something
Say yes if your instincts are strong, even if everyone around you disagrees
Decide whether you want to be liked or admired
Decide if fitting in is more important than finding out what you’re doing here
- Eve Ensler "I am an Emotional Creature".

If you listen closely.


czyli Mimi wo Sumaseba. Z przepiękną piosenką przewodnią 'Take me Home, country roads' napisaną przez Johna Denvera, Billa Danoffa i Taffy Nivert. Chyba każdy obraz Studia Ghibli będzie mnie już zawsze doprowadzał do łez albo na granice emocjonalnej wytrzymałości, bo zawsze daje tą nadzieję, że nie wszystko jest szare, nijakie i płaskie. Zawsze gdzieś jest tęcza, niespodziewany wiatr śpiewający na liściach, kot podróżujący metrem, albo wschód słońca po nieprzespanej nocy. Albo figurka Barona, który świeci zielonymi oczami i pozwala obudzić się wyobraźni. Jestem na siebie zła, że nie miałam bardzo dokładnego planu na życie jakieś dwa lata temu. To nie jest wielka złość, bardziej już melancholijny smutek. Zamiast zamienić marzenia w rzeczywistość i uparcie dążyć do ich realizacji, pozwoliłam jakoś bezwiednie wmówić sama sobie, że mam inne zainteresowania, i że rozwijanie ich ma jakąś przyszłość. Może ma, tego jeszcze nie wiem, może się przekonam, że studia magisterskie, które nadal lewitują gdzieś w czasoprzestrzeni jako nieoficjalnie ukończone (NIENAWIDZĘ INSTYTUCJI!) miały jakiś sens w tworzeniu mojej zawodowej przyszłości. Aktualnie jakoś w to wątpię i pluję sobie, bezsensu, w brodę, że nie poszłam na literaturę dziecięcą. To był przecież dobry pomysł. Podejrzewam, że nawet taki, który by zaowocował ambicjami na zostanie na doktoracie. Jednakże, mimo że codzienność wydaje się przeciekać przez palce jak codziennie roztapiający się prowizoryczny śnieg na wyspach brytyjskich, to w tej codzienności pozwalam pojawiać się Shizuku, która też nie widzi sensu a potem go znajduje, mimo że jest dopiero w podstawówce. Albo Johnowi Cage'owi, który gwiżdżąc przez nos pozwala mi się śmiać samej ze sobą.

Znowu mam milion pomysłów w głowie i nie wiem za co się najpierw zabrać. Tym samym, znowu mogę nie skończyć tego, co już zaczęłam. W sobotę idę na polowanie do antykwariaciku na Mansfield Road.





 


 

i believe in gentle harmony...

także 9 marca wędrujemy na Passion Pit :D

floral craze

początek lutego, a zewsząd atakuje wiosna. okulary przeciwsłoneczne w stupiędziesięciu rodzajach. a potem, dosłownie wszystkie w wszechobecne kwiatuchy. kwiecie, kwiecie, kwiecie. liczę na to, że zanim zacznę się ubierać się w kwiecie, to angliczanki już przestaną, bo już wyjdzie z mody (wiosennej w zimie).

miss selfridge





 

a h&m wydrukował moją ukochaną okładkę na koszulce:
już wiem w czym będę chodzić caaałe lato.

pierwsza torba.

gotowa. jutro zabieram się za następną. prawdopodobieństwo, że na kolejny rzut idzie kultowy tekst Placków w 1900-wiecznej czcionce: wielkie.